Przedwiośnie zawitało do Wielkopolski
Za symbol przedwiośnia uważa się kwitnące przebiśniegi. Czy rzeczywiście kwitną one najwcześniej? Okazuje się, że nie. W miniony weekend rozpoczął się spektakl żółtych baletnic, tańczących wśród leśnych wzgórz Parku w Radojewie k. Poznania. Mowa o rannikach zimowych, których łanowe kwitnienie będziemy mogli podziwiać co najmniej jeszcze tydzień.
Nie przebiśniegi, nie śnieżyce wiosenne ale ranniki zimowe są najwcześniej kwitnącymi roślinami runa. Bywa i tak, że muszą dosłownie przebijać się przez śnieg. Zawdzięczają to niezwykłej zdolności wydzielania ciepła przez kwiaty, tworząc sobie tunel do światła. Rannik to jednak roślina chimeryczna, musi dopisać nam troszkę szczęścia, by móc podziwiać jej rozpostarte płatki, przypominające postać tańczącej baletnicy. Kwiaty otwierają się tylko w słońcu, pozostając zamkniętymi w pochmurne dni oraz w nocy. Dzięki temu zachowują świeżość, a kwitnienie może trwać nawet do czterech tygodni. Warunek jest jeden, nie może zrobić się zbyt ciepło. Gdy temperatura przekroczy 10 stopni ranniki zaczynają po prostu przekwitać. To bardzo niespotykane, jak na kwiaty. Odzwierciedla to łacińska nazwa rannika Eranthis hyemalis, pochodząca od greckich słów: er – wiosna, anthos – kwiat i hyems – zima.
Ostatni weekend był wymarzoną okazją do spacerów po lesie. Słoneczna niedziela sprzyjała również rannikom, które znalazły swoją ostoję w zabytkowym parku w Radojewie. Spacerując wśród sędziwych dębów, wiązów i jesionów ujrzymy złoty dywan tych malutkich kwiatów z rodziny jaskrowatych. Niczym bryłki złota porozrzucane po lesie, ranniki kontrastują z jeszcze zimową aurą porastająych zbocza parku grądów i łęgów. To zachwycający widok, który oczaruje każdego turystę. Tym bardziej, iż w tym roku ranniki zdecydowanie wyprzedziły śnieżyce wiosenną, na którą z niecierpliwością czekają poznaniacy. Rezerwat „Śnieżycowy Jar” stał się wręcz kultowym miejscem na przyrodniczej mapie Poznania, owiany tradycją rodzinnych weekendowych wycieczek. Czy rannik jest w stanie dorównać sławie wielkopolskiej śnieżycy? By rozstrzygnąć prym najpiękniejszej rośliny przedwiośnia zachęcamy, by odwiedzić oba miejsca. Do kwitnienia śnieżycy wiosennej pozostał nam jeszcze co najmniej tydzień, zatem wcześniej warto zaplanować wyprawę na ranniki.
Ranniki to nie jedyna atrakcja radojewskich lasów. Wśród malowniczych pagórków i wzniesień morenowego krajobrazu doliny Warty kryje się „Kokoryczowe wzgórze”. Swoją nazwę zawdzięcza kwitnącej na wiosnę kokoryczy. Oprócz niej znajdziecie w tym miejsciu większość najpiękniejszych kwiatów aspektu wiosennego – zawilców, fiołków czy przylaszczek. Na ich kwitnienie musimy jeszcze chwilkę poczekać. Dwudziesto hektarowy park skrywa również swój największy, i to dosłownie, sekret – wyróżniający się rozmiarami jesion uważany jest za największy i najstarszy w okolicach Poznania. To pomnik przyrody rosnący nad jednym z niewielkich stawów.
Ciekawa jest również sama historia Parku w Radojewie, która sięga do początków XIX wieku. Był on wówczas ozdobą Pałacu letniego rodziny von Treskow. Park założył w stylu angielskim nie kto inny jak Peter Joseph Lenne, twórca przepięknych ogrodów królewskich w Poczdamie. Zadbał o najdrobniejsze szczegóły. Oczka wodne zaprojektowano kaskadowo a na jednym ze wzgórz zbudowano romantyczną ruinę, przypominającą pozostałości zniszczonego gotyckiego zamku. Wciąż wzbudza ona zachwyt spacerowiczów, nadając temu miejscu wyjątkową atmosferę. By do niej dotrzeć należy wspiąć się po jednym z niewielkich wzniesień usytuowanych po prawej stronie ścieżki. W przeszłości punkt ten spełniał również funkcje swoistego tarasu widokowego, z którego roztaczał się widok na przeciwległy brzeg Warty i drugi pałac należący do von Tresków, a także klasztor w Owińskach. Jeśli dopisze nam aura dostrzeżemy go ze wzniesienia, zanim korony drzew pokryją się zielonym kobiercem liści. Widokowa oś kompozycyjna była celowym zabiegiem zastosowanym przez Lenne'a w wielu punktach Parku. W ten sposób z każdego miejsca właściciele mogli podziwiać swoje posiadłości oddalone o kilka kilometrów.
Przypuszcza się, iż to właśnie w tym okresie prawdopodobnie posadzono tutaj pierwsze ranniki. Ich geneza nie jest do końca znana, jednak musiała się do tego przyczynić ręka ogrodnika. W Polsce ranniki nie występują w stanie dzikim. To rośliny żyznych lasów południowej Europy, Francji czy Włoch. Jedyne znane stanowiska w naszym kraju to zdziczałe efemerofity, pozostałości w starych parkach, ogrodach czy na cmentarzach. Podobnie jak śnieżyce wiosenne w Śnieżycowym Jarze, tak i ranniki z Radojewa znalazły w tym miejscu jednak optymalne warunki rozwoju, gdzie po tylu latach granica między parkiem a lasem dawno się zatarła. Być może to właśnie ranniki są ostatnim żywym dowodem historii tego miejsca, porastając zbocza lasów, skrywających groby dawnych właścicieli.
Obecnie Park należy do Nadleśnictwa Łopuchówko natomiast pałac, z chwilą włączenia Radojewa do Poznania, przejęło miasto. Przez wzgląd na niezwykle walory przyrodnicze tego miejsca cały obszar został wyłączony przez leśników z użytkowania gospodarczego jako ekosystem reprezentatywny. Celem takiego zabiegu jest zachowanie siedlisk, pięknych drzewostanów, skrywających wiele gatunków fauny i flory, w tym tak niezwykłe i cenne na wagę złota ranniki. Park położony jest również w obszarze Natura 2000 "Biedrusko".
To niewątpliwe jedna z największych atrakcji przyrodniczo – turystycznych położona w bezpośrednim sąsiedztwie Poznania. Do Radojewa można dojechać również autobusem. Tajemnicza ścieżka z rannikami rozpoczyna się za Pałacem i prowadzi w głąb starodrzewiu. Warto odejść kawałek dalej i wdrapać się na niewielkie wzniesienia, z których roztacza się urzekający widok na kwitnące kobierce malutkich baletnic.