Web Content Display
Przewidzieć zagrożenie
Może minąć dużo czasu zanim zauważymy, jak las choruje. Każde drzewo, tak jak człowiek atakowane jest przez setki istnień, które mogą osłabić, albo zabić. Czy można temu zapobiec?
Liście spadły na ziemię, w sklepach kuszą wystawy świąteczne, w nadmorskich kurortach pustki, a w lesie… życie nabiera tempa przed zbliżającą się zimą.
Uprawy leśne pomimo ubogiego wachlarza dań stają się celem ataków gryzoni, a młode pędy, cienka, soczysta kora w oczach intruzów jest wyśmienitym daniem głównym. Jeśli zauważę „ zębate dowody" obecności nornika burego czy myszy (leśnej, zaroślowej, polnej) rozstawiam specjalne wiadra - pułapki, które służą do odłowów i redukcji szkodnika.
Dzisiaj chcę skupić Waszą uwagę na działaniach, które podejmujemy w celu określenia, bądź zredukowania zagrożenia ze strony świata zwierząt. Zwierzęta zagrażające naszym lasom nie muszą być wielkich rozmiarów, hałaśliwe i brzydkie, ale często pozornie miły gryzoń, latający motylek jest w stanie uszkodzić małe, bądź rosłe drzewo. O metodach określania zagrożenia możecie przeczytać w artykule „ Jesienne poszukiwania" . Ja skupię się na tych mało znanych, jednak bardzo ważnych zabiegach, zwłaszcza dla lasów liściastych.
Młode drzewostany, które już określiliśmy mianem „uprawy" w dużej mierze są ogrodzone, ale jak już zaznaczyłem w artykule „Las za kratami" samo grodzenie nie zatrzyma wszystkich stworzeń zainteresowanych atrakcyjną karmą. Gryzonie, bo o nich mowa, w okresie wegetacyjnym roślin korzystają z bogatego menu lasu i śródleśnych łąk. Ale jesienią, gdy trawy wyschną, magazynują zebrane nasiona, tworząc spiżarnią. Głód sprawia, że smak nie jest tak istotny, jak kalorie i witaminy, które muszą zgromadzić.
Do wiaderek wsypuję przynętę w postaci ziaren kukurydzy, która choć dziwna, w tym miejscu jest pożądaną przekąską. Przez pewien czas do wiader wsypywałem rozmaite ziarna zbóż, które nie tylko interesowały gryzonie, a przede wszystkim ptaki, które przy okazji dokarmiałem. Gryzonie wchodzą przez unoszącą się kratkę wyprofilowaną w taki sposób, aby nie można było jej podnieść od wewnątrz. W ten sposób zostają uwiezione.
Monitoruję pułapki, wybieram gryzonie i uzupełniam przynętę, przekładając co jakiś czas wiaderka w inne miejsca. Ciekawostką jest, że po kilku tygodniach odłowów wspomagają mnie (a nawet ścigają się ze mną) w opróżnianiu wiader lisy oraz ptaki drapieżne. Z drugiej strony trudno im się dziwić.
W drzewostanach starszych, staramy się określić stopień zagrożenia od strony szkodników pierwotnych . Można powiedzieć, że nie chcemy aby „ wiosna zaskoczyła leśników". Moja powierzchnia kontrolna zlokalizowana jest w kompleksach leśnych, w których dominują dęby, a tym samym zwierzęta, dla których smak drewna z garbnikami jest niezastąpiony.
Mimo, iż w jesiennych warunkach atmosferycznych ustaje owadzie "życie", muchy nie latają a komary nie gryzą, to są takie owady, które właśnie w tym momencie odbywają swoją rójkę. Samice tego gatunku nie posiadają skrzydeł i wędrują po pniach, by złożyć jaja w koronie drzew. Owad ten nosi bardzo ciekawą nazwę, związaną z porą roku, a mianowicie piędzik przedzimek.
Aby określić ilość samic, a tym samym stopień zagrożenia, na pewnej wysokości umieszczam pasek szczelnie przylegający do pnia, na którym nakładam substancję klejącą, która jest dla nich przeszkodą, dosłownie nie do przejścia.
Po kilkutygodniowej obserwacji i każdorazowym liczeniu i zdejmowaniu samic z opasek dane przekazujemy do Zakładu Ochrony Lasu, w którym określa się stopień zagrożenia, a jednocześnie podejmuję się działania prewencyjne. Najważniejsze dla leśników jest nie dopuścić do tragedii w lesie, bo gdy drzewa schną, leśniczemu przybywa siwych włosów.
Niebawem opiszę inny, dość ciekawy sposób zabezpieczania drzew przed zwierzętami, którym bardziej zniechęcamy, niż redukujemy ich liczebność. Czekam na Wasze opinie i pytania.
Darz bór!
Leśnik Maciej