Webcontent-Anzeige
Śmieje się jak diabeł w suchej wierzbie
Zapewne każdy z Was raz w życiu słyszał sowę. Chociażby podczas oglądania filmów, i to nie koniecznie horrorów. Sowi „śpiew” dodaje w kinematografii odpowiedniego nastroju grozy i trwogi, pobudza zmysły i wyobraźnię. Czy jest bowiem coś bardziej przerażającego niż „śmiech diabła” w ciemną noc, wydobywający się z wnętrza lasu? Uchylmy nieco rąbka wokalnej tajemnicy sowiego głosu.
Od dawien dawna panowały zakorzenione w kulturze ludów słowiańskich przesądy związane z odgłosami wydawanymi przez sowy. Gatunki gnieżdżące się w dziuplach przerażały ludzi swoim głosem, porównywanym nawet do diabelskiego. Panowało wiele mitów i zabobonów. Po wsiach krążyły przysłowia, które do dziś przetrwały w ludowych wierzeniach. O człowieku, który roześmiał się z niejasnego powodu mówiono, że śmieje się jak diabeł w suchej wierzbie, czyli gniazdująca tam sowa. Z kolei piskliwe zawołanie pójdźki „powij” miało przepowiadać narodziny dziecka. Od kwilenia pójdźki powstało także porzekadło „Pójdź pójdź w dołek pod kościołek”, i nie było ono jedynym odnoszącym się do śmierci. Pohukiwania w pobliżu domostw powszechnie interpretowano jako zapowiedź rychłej śmierci któregoś z domowników, stąd znane „Sowa na dachu kwili, umrzeć komuś po chwili”.
Co ma wspólnego sowi wzrok z kinem 3D? Dlaczego płomykówka widzi 35 razy lepiej od człowieka? Co to są fałszywe uszy i do czego służą? Oraz co ma wspólnego puszczyk z demoniczną strzygą. Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w zimowym cyklu o sowach w "Wierzę w leśne zwierzę". Przypominamy, iż Noc Sów już 24-25 marca 2018 r.
Po tylu latach należy przyznać, że głosy sów wzbudzają nadal zainteresowanie i podobne skojarzenia na całym świecie. Za taki stan postrzegania odpowiedzialna jest z pewnością nocna aktywność tych ptaków. Noc budziła w człowieku lęk, należała przecież do istot demonicznych, powstających z otchłani piekieł i nawiedzających ziemię. Odrębną kwestią jest to, że nocą, zwłaszcza w lesie, zmysły człowieka są wyostrzone, wyobraźnia szaleje a dochodzące do naszych uszu dźwięki potęguje panująca wokół cisza. Próżno też szukać podobnych do sowich dźwięków w świecie przyrody. Co czyni je takimi wyjątkowymi?
Czy sowa śpiewa?
W przeciwieństwie do innych gatunków ptaków sowy nie otwierają dziobów w widoczny sposób, by wydobywać dźwięki. Generowanie dźwięku odbywa się w krtani. U większości pieśń składa się tylko z dwóch sylab, dłuższej i następującej po niej krótszej. Trudno to nazwać śpiewem, zwłaszcza jeśli porównamy go do ptaków śpiewających, o specyficznej budowie krtani, umożliwiającej wydawanie pięknych głosów godowych zwanych właśnie śpiewem. I choć mówienie, że sowa śpiewa byłoby dużą przesadą to niektóre sowie odgłosy możemy nieco antropomorfizować. Odgłos wydawany przez sóweczkę bywa porównywany do źle naoliwonego roweru bądź huśtawki a włochatki do "lokomotywki". Najbardziej znany jest jednak głos wydawany przez puszczyka. Korzystają z niego często producenci filmowi, wywołując u widza gęsią skórkę. Jak widzicie a raczej słyszycie te sowie głosy nie mają za wiele wspólnego z poszechnie znanym pohukiwaniem.
Niektóre gatunki podczas wydawania dźwięków nadmuchują wyraźnie gardło. Sprawiają, że napełnia się niczym wyjątkowy pierzasty balon pokryty białym puchem. Ma to swoje uzasadnienie - to doskonały sposób, by zwrócić na siebie uwagę w ciemnym lesie. Tym sposobem puchacz najbardziej aktywny wokalnie jest podczas księżycowych nocy, gdy widoczna jest jego biała plama na nadmuchiwanym podgardlu. W bezwietrzne noce jego głos może się nieść na odległość nawet kilku kilometrów.
Głos wielu funkcji
Nocą w lesie faktycznie mało widać, nawet z latarką człowiek szybko straciłby zmysł orientacji. A gdybyśmy mieli kogoś odszukać? Najprostszym sposobem by to zrobić jest nawoływanie i kierowanie się w kierunku odpowiadającego źródła dźwięku. Prędzej czy później, co prawda po omacku, ale złapalibyśmy azymut na naszą zgubę. Podobnie czynią sowy, tylko, że ich zmysły są wręcz nieporównywalnie czulsze. Mimo, iż większość sów dobrze widzi w nocy to właśnie słuch odgrywa u nich najważniejszą rolę. To jedno z przystosowań do nocnego trybu życia. Sowy głosem oznaczają terytorium, przyciągają partnera, komunikują się między sobą, wyrażają agresję i reagują na zagrożenie. Za pomocą dźwięków wyrażają również emocje podczas karmienia piskląt, sygnalizowania głodu, przekazywania pokarmu partnerowi, kopulacji czy prezentacji gniazda. Można powiedzieć, że im osobnik jest bardziej podekscytowany tym częściej się odzywa.
Posłuchaj jak odzywają się leśne sowy: puchacz, puszczyk, uszatka, włochatka, sóweczka
Te zachowania behawioralne wykorzystują ornitolodzy, którzy wspólnie z leśnikami odtwarzają w lesie głosy sów w celu ich lokalizacji. Stymulacja głosowa jest w tym wypadku podstawową metodą badawczą. Tylko w ten sposób możliwe jest prowadzenie skutecznego monitoringu i ochrony miejsc lęgowych. A że sowy mają doskonały słuch, szybko lokalizują źródło dźwięku i do niego podlatują. O tym, w jaki sposób można przywabić sowę dowiecie się na własne uszy na nadchodzącej 24 marca Nocy Sów. Kilka słów o stymulacji znajdziecie również na końcu tego artykułu w ciekawostkach.
Słuch absolutny
Często o słuchu absolutnym mówi się w kontekście muzyków, że potrafią rozróżniać i interpretować dźwięki dla innych osób nie słyszalne. Jednakże pod względem czułości słuchu żadne nastawiane ucha nam nie pomoże, gdyż sowy zawstydziłiby nawet najlepszych muzyków. Słuch płomykówki jest bowiem 10 razy czulszy od ludzkiego ucha. Płomykówka jest najdoskonalszym nocnym łowcą wśród sów, gdyż podczas polowania posługuje się wyłącznie zmysłem słuchu. To nietypowe, nawet jak na sowy. Większość gatunków wykorzystuje jednak do tego celu dwa zmysły - wzroku i słuchu. Dzięki tak wyjątkowym zdolnościom płomykówka potrafi polować i lokalizować swoje ofiary w absolutnych ciemnościach, naprawdę absolutnych. Żadna inna sowa jej nie dorówna, nawet typowo nocny puszczyk.
Przystosowania do takiego trybu życia sowy zawdzięczają niezwykłej budowie uszu, pozbawionej ucha zewnętrznego, z bardzo dużą małżowiną i uchem wewnętrznym. W przeciwieństwie do innych ptaków, które mają małe otwory uszne. sowy posiadają po bokach głowy na wysokości oczu wielkie pionowe półksiężycowe szczeliny, prawie tak głębokie jak sama głowa ptaka. Co więcej, w mózgu sów znajduje się bardzo duży i dobrze unerwiony obszar odpowiadający za ten ośrodek zmysłu, mogący niczym potężny komputer z najnowszym procesorem szybko analizować przekazywane dane.
To nie wszystko, uszy sów nie są położone na tej samej wysokości. To tak, jakbyśmy mieli jedno ucho wyraźnie niżej osadzone od drugiego. Z takiej budowy anatomicznej wynika niesłychana korzyść. Dzięki asymetryczności ułożenia uszu pod szlarą dźwięk dociera do nich w różnym czasie, co pozwala sowie na precyzyjne zlokalizowanie ofiary w przestrzeni.
Jeśli dodamy do tego jeszcze specyficzną budową morfologiczną głowy z wyodrębnioną szlarą, działającą jak wzmacniacz sygnału, otrzymamy najbardziej zaawansowany i precyzyjny odbiornik audio w przyrodzie. Szlarę stanowią promieniście ułożone pióra wokół oczu. Działa ona niczym ruchomy talerz satelitarny, zbierając sygnały dźwiękowe z otoczenia i przekazując je do niesymetrycznych otworów usznych. Istnieją wyraźne różnice w stopniu rozwoju szlary u gatunków wykazujących ściśle nocny bądź też zmierzchowo-dzienny tryb życia. U gatunków, które bardziej polegają na swoim wzroku niż słuchu szlara jest słabiej wykształcona, np. u sóweczki i pójdźki.
By zwiększyć precyzję odbioru sygnału, zwłaszcza podczas namierzania ofiary, sowy pomagają sobie w szacowaniu dystansu, wykonując okrężne ruchy głową. Czynność ta wygląda nieco komicznie i często pokazywana jest na filmach przyrodniczych.
Wszystkie te przystosowania anatomiczne i morfologiczne sprawiają, że sowy potrafią rozróżniać zmiany w położeniu źródła dźwięku nawet o 3 stopnie a następnie skierować głowę w kierunku ofiary z dokładnością do 2 stopni. Kilka gatunków, w tym płomykówka, puszczyk mszarny czy uszatka potrafią zlokalizować niewidoczną ofiarę, na przykład znajdującą się pod śniegiem, i to podczas lotu.
Fałszywe uszy
Blisko 44% wszystkich gatunków sów na świecie posiada na głowie tzw. „fałszywe lub rzekome uszy”. Nie mają one nic wspólnego z tymi opisanymi powyżej. To po prostu pęczki piór, które spełniają wiele funkcji. Za ich pomocą sowy mogą wyrażać swoje emocje i nastroje. Pomagają także we wzajemnej identyfikacji i służą do zmylenia drapieżników. W sytuacjach zagrożenia postawienie uszu upodabnia sowy do ssaków lub do otoczenia (zjawisko to nazywamy mimetyzmem). Niektóre gatunki wręcz całe transformują, czyli zmieniają kształt ciała z okrągłej i puszystej sylwetki na niezwykle cienką. Stroszenie piór, łącznie z fałszywymi uszami, wydłuża sylwetkę ptaka, upodabniając go np. do pnia drzewa, kory czy gałęzi.
Pęczki piór w kształcie uszu mają trzy gatunki sów występujących w Polsce: puchacz, uszatka i sowa błotna, zwana również uszatką błotną. U wszystkich gatunków pełnią taką samą rolę. Ptaki stroszą je, gdy są zaniepokojone bądź zaciekawione, wyrażają zatem w ten niezwykły sposób swoje emocje.
Czy wiesz, że:
- W wypadku większości sów szczyt aktywności głosowej przypada po zachodzie słońca i trwa około 1–2 godzin, później od godziny 21 do 23, a następnie od 2 do 5 nad ranem;
- Stymulacja głosowa jest podstawową metodą badawczą sów. Polega na odtwarzaniu głosu terytorialnego samca, np. z mp3 telefonu komórkowego. Do źródła dźwięku podlatuje zwykle samiec, właściciel terenu, który znajduje się w swoim rewirze lęgowym. Jego naturalną reakcją jest przegnanie ze swojego terytorium potencjalnego konkurenta o względy partnerki. Przed odtworzeniem sowich odgłosów należy uważnie się wsłuchać przez kilka pierwszych minut w dźwięki otoczenia. W wypadku aktywności głosowej sów nasza stymulacja nie jest bowiem potrzebna, a może być wręcz niewskazana. Gdy sowy się nie odzywają możemy spróbować je zwabić. Po każdym odtworzeniu dźwięku, trwającym około 60 sekund, czekamy na reakcję przez 2–3 minuty;
- Sowy wykazują wzmożoną aktywność głosową dwa razy do roku – jesienią, gdy wstępnie zajmują rewiry lęgowe i bronią ich przed rywalami, oraz wiosną, kiedy oznaczają terytorium, tokują i komunikują się z partnerem, przeganiają potencjalnych konkurentów;
- Wabienie sów powinniśmy prowadzić w określonej kolejności, od gatunku najmniejszego do największego. W innym wypadku moglibyśmy uzyskać efekt przeciwny. Mniejszy gatunek w obawie o swoje życie nie tylko przestałby się odzywać, ale i mógłby uciec poza swój rewir; Prawidłowa kolejność wabienia sów leśnych to: sóweczka – włochatka – uszatka – puszczyk - puchacz;
- Podstawowy wpływ na sukces wabienia ma pogoda. Podczas aury niżowej, a więc pochmurnego nieba, z opadami deszczu, mgłą i silnym wiatrem, skuteczność stymulacji jest bardzo niska. Sowy niechętnie się odzywają, a silny wiatr uniemożliwia nam ich dokładną lokalizację;
- Stymulację prowadzimy do momentu usłyszenia wabionego gatunku, nigdy dłużej. To bardzo ważne, by nie zaburzać naturalnego rytmu życia ptaków poprzez odciąganie ich od ważnych czynności, jak polowania czy ochrony miejsc lęgowych. Zwabione sowy, zaaferowane nowym osobnikiem w rewirze, stają się również mniej czujne na polujące na nie drapieżniki.